Jako,że lubię słodkości, dziś dla moich gości w hotelu zaproponowałem Crème brûlée -francuski deser waniliowy, pachnący wanilią, delikatny,rozpływający się w ustach...
Oto przepis na to cudo. Jako,że nie chce mi się przeliczać na ilość porcji (ja robiłem 20 więc przepis jest na tyle) Możecie sobie podzielić na pół, na cztery itd.W zależności ile kto chce sobie deserków przygotować.
Crème brûlée na 20 porcji
Jajka (żółtka) 20szt
Cukier biały 240g
Cukier trzcinowy 100g
Mleko 1l
Śmietana 36% 1l
Wanilia w laskach 2szt
Żółtka oddzielamy od białek i mieszamy z białym cukrem
Laski wanilii przecinamy wzdłóż, wyskrobujemy i wszystko wrzucamy do żółtek.Dodajemy też mleko,śmietanę-całość
Przelewamy naszą masę do garnka i wstawiamy na bardzo wolny ogień.Ciągle mieszamy i nie odchodzimy na krok.W przeciwnym razie zrobimy ciepłą jajecznicę waniliową:-)
Podgrzewanie jajek ma dwa zadania.
Po pierwsze zabić bakterie salmonelli, które giną w temp 60 st celsjusza i wyższej.
Po drugie rozpuścić cukier.
Jeśli przestaniemy mieszać i temperatura wzrośnie do 70 st,celsjusza to już jest źle.
A więc podgrzewamy, mieszamy i jeżeli cukier się rozpuści przecedzamy prze sito naszą masę do jakiegoś naczynia.Resztki lasek wanilii zostaną na sicie, a drobne ziarenka wanilii znajdą się w naszym Crème brûlée.Pozatym większość garnków ma teraz grube dna,więc aby uniknąć dalszego gotowania nawet po zestawieniu z ognia,lepiej krem przelać do innego naczynia.
Przygotowujemy miseczki, rawierki -ja kupiłem z Lubiany, są fajne karbowane.Ale kiedyś robiłem w małych salaterkach szklanych i też było ok.
Piekarnik nastawiamy na temp. 90st,celsjusza.
Rawierki z deserem układamy na blachę i wkładamy do zimnego piekarnika na godzinę.
Możemy włączyć termoobieg.Krem będzie gotowy, gdy po potrząśnięciu blachą, jego wierzch będzie lekko drżał i nie będzie rzadki.Powinien wyglądać jak wystudzony budyń.
Jeśli się będzie ruszał za bardzo to zostawiamy w piekarniku jeszcze na 10 minut.
Trudno jest określić dokładny czas,ponieważ zależy to od wysokości naczyń, termoobiegu itp.Po wystygnięciu wkładamy do lodówki na 3 -4 godziny.
Posypujemy curem trzcinowym, cienką warstwę(jej nadmiar zsypujemy na kolejny krem)
Przypalamy palnikiem jak na załączonym obrazku.Palnik mam z Allegro.Przypalamy od zewnątrz naszych naczyń ku środkowi.W koło,później środek i gotowe.
Zdjęcie z przypalaniem jest z kiedyś tam jak miałem jeszcze trójkątne miseczki do brule.Fajnie to też wyglądało.Na fotce jest też czekoladowe brule z migdałami ale to już innym razem
PRZYGOTOWANIE TEGO DESERU MOŻESZ ZOBACZYĆ W FILMACH OBOK
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz